Jak kompostować?

W krajach UE kompostowanie jest popularną praktyką, w Polsce dopiero zaczyna się popularyzacja tego trendu. Coraz więcej gmin w trosce o środowisko zachęca mieszkańców do ograniczenia składowania odpadów biodegradowalnych i zakładania własnych przydomowych kompostowników. Oferują nawet gotowe ich modele, bezpłatnie.

Czy kompost stanie się modnym nawozem?

Wiele za tym przemawia. Bo to co zgodne z naturą jest dobre. Coraz chętniej też skłaniamy się ku tradycji naszych przodków, wszak pierwsze opisy o kompoście – „czarnym złocie” są w naszych książkach z XVI w. Kolejny powód: pozbywamy się odpadów z ogrodu i gospodarstw domowych w sposób cywilizowany. Nie wyrzucamy na śmietnik, nie marnujemy. Naukowcy podają: z tony odpadów biodegradowalnych można wyprodukować 300 do 400 kg kompostu.

Jesień to również dobra pora

Jest dość wilgotno, ale wciąż ciepło. To dobre warunki na zakładanie własnego kompostownika. Kompostowalne materiały są wszędzie wokół. Tych z ogrodu mamy pod dostatkiem: skoszona trawa, opadłe liście, resztki obumarłych roślin z rabat kwiatowych. Ponad 90% wytwarzanych śmieci w ogrodzie możemy przetworzyć we własnym zakresie. Do kompostownika wrzucamy też obierki z warzyw i inne kuchenne resztki. Stanowią prawie połowę wszystkich odpadów w gospodarstwie domowym.

Panuje opinia, że kompostowanie to nic trudnego, wrzucamy odpady na kupę, a resztę zrobi natura. Otóż nie. Zanim wybierzemy miejsce na kompostownik – powinno być osłonięte od słońca i wiatru, żeby zgromadzony w nim materiał nie przesychał – zastanówmy się, jaki będzie najlepszy do ogrodu, na działkę czy obejścia gospodarskiego. W sklepach oferuje się różne modele. Ich konstrukcja nie jest skomplikowana i fajnie, że można wykonać je własnoręcznie. Wystarczą cztery drewniane paliki (100–140 cm długości), kilka płaskich desek (100–120 cm długości), czarna folia i siatka. Podążając za kilkoma łatwymi wskazówkami zamieszczonymi w internecie: w czterech rogach należy wbić paliki. Do palików mocuje się z trzech stron siatkę, a do niej przytwierdza czarną folię (można używać zszywek lub drutu). Czwarta ściana natomiast powstanie z desek, które będą układane od wewnątrz wraz z dodawaniem odpadków do pryzmy kompostowej. Deski należy skrócić tak, aby „zatrzymywały” się na palikach. Drewniane elementy warto zaimpregnować. Taki kompostownik jest gotowy do użytkowania. Można go też zbudować ze starych palet przeznaczonych do spalenia w kominku, przerobić drewnianą skrzynię, postawić kojec z metalowej siatki. Ostatnio popularne w sprzedaży są gotowe termokompostowniki plastikowe. Powietrze dochodzi do materii organicznej przez otwory w jego ściankach.

Podczas słonecznej pogody plastikowe powierzchnie nagrzewają się, co przyśpiesza proces fermentacji do zaledwie kilku tygodni. Kompost tworzy się na bieżąco – z góry dosypuje się nowe odpadki, przez otwór na dole wygarnia się dojrzały nawóz. Nie jest go za wiele, co jest wadą termokompostowników, dlatego sprawdzają się w małych ogrodach i na działeczkach. Nie zajmują dużo miejsca i są estetyczne. Na większej przestrzeni lepiej spełni nasze oczekiwania klasyczny kompostownik. Na powierzchni jaką ma zajmować wypada zrobić muldę o głębokości ok. 15 cm. Aby woda nie gromadziła się w dołku zaleca się założenie prostego drenażu. Nie stawiamy kompostownika na betonie, lecz na „otwartej” glebie. Także jego boki nie powinny być całkowite zamknięte. Szpary i otwory są niezbędne, by dżdżownice i pożyteczne organizmy bez problemu przedostały się do kompostu. Wtedy będą pracować, pracować, pracować i współpracować z różnymi bakteriami, na wysoką jakość „czarnego złota”.

Dżdżownice ryjąc korytarze w stercie odpadków poprawiają napowietrzenie pryzmy kompostowej. Pobierają duże ilości pokarmu i wydalają odchody (koprolity) w formie cennego biohumusu. Dżdżownice można „zwabić” dodając do pryzmy materiały bogate w cukier, np. wytłoki ze słodkich owoców. Można też kupić w tym celu dżdżownice kalifornijskie, ale w odróżnieniu od naszych rodzimych zginą one w czasie zimy. Według specjalistów na 1 kg odpadów potrzeba 2 kg dżdżownic.

Co można kompostować a co nie

Kompostować możemy skoszoną trawę, chwasty pozbawione nasion, opadłe liście, rozdrobnione gałęzie, popiół z kominka i z grilla, obierki warzyw i owoców – ale nie cytrusów, których skórki przesiąknięte są chemicznymi środkami konserwującymi. Także muł i glon z oczka wodnego, podartą tekturę, papier. Pożądane są fusy z kawy i herbaty (przywabiają do kompostu dżdżownice) oraz resztki z kociego i psiego stołu – stanowią cenne źródło azotu.

Są jednak rzeczy, które nigdy nie powinny znaleźć się w kompoście. Np. nadgniłe, czy uszkodzone przez choroby i szkodniki resztki roślinne. Pędy roślin z plamami, przebarwieniami czy naroślami, liście porażone przez choroby np. kasztanowca ze szrotówkiem kasztanowcowiaczkiem. Także nie należy wrzucać solonych i tłustych odpadków kuchennych – sól i tłuszcz spowalniają rozkład materii. No i to co oczywiste plastiku, szkła, metalu.

Ogrodnicy i rolnicy ekologiczni, z tzw. ekoduszą dokładają do kompostu inne nawozy organiczne np. gnojowicę z pokrzywy lub skrzypu. Wzbogacają one kompost w azot oraz mikroelementy. Gnojowica z pokrzywy przyśpiesza tworzenie się próchnicy, a np. aksamitki czy nagietki odstraszają krety, mrówki, mszyce i inne szkodniki.

Najprostszy recykling

Zdaniem prof. dr hab. inż. Czesławy Rosik-Dulewskiej z Uniwersytetu Opolskiego kompostowanie to organiczny, najprostszy recykling. Bardzo pomocny w gospodarowaniu odpadami. Biomateriał wytworzony przez forę i faunę „powraca” jako cenny kompost. W naturze nic nie ginie. Najwięcej odpadów kompostuje się w Portugalii i Hiszpanii – ok. 17%., w Danii ok. 9% i Francji ok. 8%. W krajach tych wytwarzane komposty znajdują szerokie zastosowanie w produkcji winorośli, ogrodnictwie, warzywnictwie, produkcji rolnej i szkółkarskiej. Również duże ilości kompostów w kompostowniach przydomowych produkują rolnicy indywidualni w Austrii, wykorzystują go do celów nawozowych.

 

Krystyna Forowicz

Artykuł opublikowany został w czasopiśmie „Środowisko” nr 10(526) październik 2016 r.